Skip to main content

Polski sad - Jestes biedny i chory, ukarzemy za to twoje dziecko

Kobieta z niedowładem kończyn nie poradzi sobie z karmieniem wcześniaka, a rodzina bez samochodu nie będzie w stanie dowozić dziecka na badania.

Kurator sądowy dorzucił, że w łazience nie ma prysznica. Wyczekane dziecko Danuty Pers sąd oddał więc do rodziny zastępczej Dwie pierwsze ciąże Danuta z podopolskiej Rozwadzy straciła. Natalię urodziła na porodówce w Kędzierzynie-Koźlu 29 sierpnia przez cesarskie cięcie, w ósmym miesiącu ciąży. Dziecko ważyło 1900 gramów, dostało siedem punktów w dziesięciopunktowej skali Apgar. Położono je w inkubatorze. Mariusz Pers, od czterech lat mąż Danuty, codziennie dojeżdżał do niej do szpitala na rowerze, 15 kilometrów w jedną stronę z Rozwadzy. Przywoził owoce, odżywki. Kąpał żonę, pomagał, w czym mógł. Bo Danuta nie porusza się samodzielnie. Ma mózgowe porażenie dziecięce z czterokończynowym niedowładem oraz padaczkę. Kiedy 21 września jak zwykle przyjechał do szpitala, dziecka już tam nie było.
Decyzją sądu trafiło do rodziny zastępczej w niedalekiej Choruli. - To było takie nieludzkie - powtarza. Bo nie mają samochodu O tym, że sytuacji rodzinnej Persów trzeba się przyjrzeć, zawiadomiła sąd w Kędzierzynie-Koźlu ordynator oddziału patologii noworodków dr Barbara Starczewska. Jej zdaniem niepełnosprawna matka, która sama wymaga pomocy w wielu codziennych czynnościach, nie poradzi sobie z opieką nad niemowlęciem. Bo z powodu swojego wcześniactwa wymaga ono karmienia co dwie godziny specjalną techniką (w pozycji pionowej). Konieczne jest też zawożenie dziecka na wizyty konsultacyjne, m.in. do kliniki okulistycznej w Katowicach i poradni audiologicznej w Opolu, z czym rodzina może sobie nie poradzić, bo nie posiada samochodu. - Zarzucali mi też, że nie interesowałem się dzieckiem, że nie zaglądałem do małej, nie próbowałem jej karmić czy przewijać - opowiada Mariusz Pers. - Nikt mi jednak na początku nie powiedział, że mogę robić coś przy wcześniaku.
Fakt, że z początku do małej nie co dzień miałem czas zajrzeć, bo po pracy na rower i do szpitala, a jeszcze trzeba było wracać do domu do drugiego dziecka. Ale gdy tylko mogłem, to chodziłem na oddział i uczyłem się opieki nad dzieckiem. Sąd wysłał do Persów kuratora, który obejrzał ich mieszkanie, rozmawiał z ekspedientkami w pobliskim sklepie oraz z pracownikiem socjalnym z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Zdzieszowicach. Na podstawie jego opinii Sąd Rodzinny w Kędzierzynie-Koźlu 20 września wydał decyzję o natychmiastowym umieszczeniu Natalii w rodzinie zastępczej. W uzasadnieniu czytamy m.in.: "Z zebranych informacji wynika, że rodzice małoletniej nie są w stanie zapewnić jej odpowiednich warunków rozwojowych. Danuta Pers jest osobą niepełnosprawną fizycznie, w niektórych czynnościach dnia codziennego wymaga pomocy osób trzecich. Z uwagi na swój stan zdrowia nie będzie mogła aktywnie uczestniczyć w opiece nad wymagającą obecnie wyjątkowej opieki Natalią". Oraz że "Warunki mieszkaniowe rodziny nie są odpowiednie dla noworodka. Zwłaszcza łazienka wyglądem przypomina rupieciarnię, brak wanny lub kabiny prysznicowej, a ściany do połowy zostały skute z tynku i widać gołe cegły". - Ale już niedługo łazienka będzie gotowa - przekonuje pan Mariusz. - Materiały kupione, fachowiec zamówiony. Nie musieli nam jej z tego powodu zabierać. Tego dzieciątka przecież pod prysznicem myć nie będziemy. Danuta mówi niewiele (z natury jest małomówna), ale widać, że jest bardzo smutna. - Tęsknię za moją córką, tak bym już chciała ją przytulić - szepcze. Persowie byli u córki w piątek. - Jest taka śliczna... i tak pięknie przybiera na wadze - mówią. Czemu nie zapytano rodziny? - Tak się z Danusią życie brutalnie obeszło, a teraz zabrali jej jeszcze dziecko. To jakby jej serce wyrwać, jakby duszę zabrać. I dlaczego? Bo jest biedna? Bo jest kaleką? - denerwuje się Ewa Skorulska, matka Danusi. Stara się o status rodziny zastępczej, złożyła w sądzie w Kędzierzynie wniosek w tej sprawie. Jest zbulwersowana, że ani kurator, ani sąd nie zapytał jej, czy jako najbliższa rodzina byłaby w stanie zaopiekować się dzieckiem. - A ja mam wygodne mieszkanie, od początku mówiłyśmy z siostrami, że Danuśce dziecko pomożemy podchować. A i samochód będzie, już znajomy obiecał, że odda swój - przekonuje.
Maciej Bainczyk, prezes Sądu Rejonowego w Kędzierzynie-Koźlu: - Sąd nie ma obowiązku szukania osób krewnych, które mogłyby przejąć pieczę nad dzieckiem, powinien zadbać o umieszczenie go w bezpiecznym miejscu. Zresztą nikt z rodziny Persów nie deklarował wcześniej, że chciałby zająć się dzieckiem. Sami państwo Persowie, będąc dość długo w trudnej sytuacji, przecież ciąża trwa dziewięć miesięcy, nie zadbali też na czas o dokończenie remontu mieszkania. A porządna łazienka to gwarancja odpowiednich warunków higienicznych choćby dla niepełnosprawnej pani Pers, jest też ważna, gdy chodzi o utrzymanie higieny w środowisku małego dziecka, do tego wcześniaka. Mariusz Pers przyznaje, że żyją biednie. Po tym, gdy splajtowała firma, którą założył kilka lat temu, komornik siadł mu na pensję. Pracuje teraz w koksowni. - Zarabiam całkiem nieźle, na rękę ok. 3 tys. zł, ale połowę od razu zabiera komornik, a rata kredytu hipotecznego na mieszkanie to kolejne 950 zł - wylicza. Zostaje kilkaset złotych plus renta żony ok. 900; na syna z pierwszego małżeństwa dostaje 250 zł alimentów. - Nie jest tego dużo, ale jakoś dajemy radę. Tyle że rzeczywiście na samochód mnie nie stać - przyznaje. A właśnie na brak samochodu zwrócił też uwagę sąd. Od pozyskania auta praktycznie uzależnił oddanie dziecka, pisząc w swojej decyzji: "Sąd ma nadzieję, że rodzice małoletniej w szybkim czasie zmobilizują się i uzyskają środki i sprzęt niezbędny do częstych wyjazdów i konsultacji lekarskich". Tymczasem, jak ustaliliśmy w NFZ, rodzina dziecka te wyjazdy niekoniecznie musi organizować prywatnym samochodem. To lekarz rodzinny decyduje, czy dziecko może podróżować transportem publicznym. Jeśli uzna, że nie, to ma obowiązek zlecić transport sanitarny na koszt przychodni. Zapytaliśmy, dlaczego sąd - zanim wydał decyzję o oddaniu Natalki do rodziny zastępczej - nie zobowiązał właściwego ośrodka pomocy społecznej do otoczenia Persów opieką, tak by mogli zabrać dziecko ze szpitala do domu? - To nie jest zadaniem sądu - odpowiada rzeczniczka sądu Ewa Kosowska-Korniak. - Sąd ma jeden nadrzędny cel: dobro dziecka. Musiał podjąć szybką decyzję, by to dobro, bezpieczeństwo zapewnić mu natychmiast, kiedy to jest konieczne. - Łatwo zabrać dziecko niepełnosprawnym w tym kraju - kwituje rozgoryczony Mariusz Pers. Sołtyska jego wsi obiecała mu już, że da kogoś do pomocy kilka razy w tygodniu na parę godzin. Z MOPS-u przydzielono Persom asystenta rodziny, który ma nad nimi czuwać. Gmina zagwarantowała już też Natalce miejsce w żłobku. Jutro sąd ma zdecydować, czy Natalka wróci do rodziców, czy na dłużej zostanie w rodzinie zastępczej. Jeżeli ktoś chciałby pomóc tej rodzinie, prosimy o kontakt: beata.labutin@opole.agora.pl Więcej... http://opole.gazeta.pl/opole/1,35114,12757866,Zabrali_dziecko_matce__bo_jest_niepelnosprawna_i_nie.html#ixzz2Agi4LIj4

Comments

Popular posts from this blog

Dzieci odbierane w norwegi

/za emito.net/ Rutkowski uwolnił polskie dziecko w Norwegii Emito.net 11:15, 29.06.2011 Detektyw uwolnił dziś w nocy i przewiózł do Polski 9-letnią Nikolę. Norweska organizacja broniąca praw dzieci odebrała ją rodzicom, bo "była smutna". - Dziecko przeżyło traumę - uważa polski konsulat w Oslo. Uwolniona Nikola wraz z rodzicami (trzecia i czwarty od lewej), detektywem Rutkowskim (drugi od lewej) i jego zespołem. Krzysztof Rutkowski przeprowadził brawurową akcję razem ze swoja grupą uderzeniową i z rodzicami dziewczynki dziś po północy. Całość we współpracy z polskim konsulatem w Oslo. 9-letnia Nikola z detektywem Rutkowskim. Zjechała po lince z okna Nieoznakowanymi samochodami podjechali pod posesję rodziny zastępczej, gdzie umieszczono Nikolę. Sypialnia dziecka była na pierwszym piętrze. - Nikola miała telefon i była w stałym kontakcie z rodzicami. Była uprzedzona, że tej nocy dojdzie do uwolnienia jej z tego norweskiego więzienia. Czekała na podjazd rodziców i moich ludzi.

Czarna mafia

363 zł kwartalnie !!! Dokładnie tyle płaci proboszcz dobrodziej, jako podatek od swoich dochodów. Pałacyki, wille, "siostrzenice", "siostrzeńcy", nocne kluby, limuzyny, ekskluzywne kurorty, ostentacja w szastaniu pieniędzmi. Niemożliwe, żeby źródłem finansowania była tylko taca od społeczeństwa. No to skąd na to biorą ??? Trudny temat, ale na czasie, bo nie zauważyłem, żeby ktokolwiek porwał się na poważną próbę odpowiedzi na to pytanie. Powtarzają się tylko wpisy "opodatkować Kościół". Spróbójmy zatem na spokojnie zmierzyć się z tym tematem. - 1 - Taca. To oczywiste. Bez tego elementu żadna msza święta nie jest dość święta, żeby ją warto było odprawić. Poza tym dla zapewnienia wiernym stosownej motywacji tradycyjne 5 przykazań kościelnych udoskonalono w ten sposób, że bogobojny katolik może już balangować kiedy chce byleby dobrze dawał na tacę fachowcom. - 2 - Skarbony. Rozstawia się je w domach bożych tak gęsto, jak pewien ojciec dyrektor z Torunia podaj

the vaccination is not mandatory

  Covid-19 vaccines: ethical, legal and practical considerations Resolution 2361 (2021) Author(s): Parliamentary Assembly Origin : Assembly debate on 27 January 2021 (5th Sitting) (see Doc. 15212 , report of the Committee on Social Affairs, Health and Sustainable Development, rapporteur: Ms Jennifer De Temmerman). Text adopted by the Assembly on 27 January 2021 (5th Sitting). 1. The pandemic of Covid-19, an infectious disease caused by the novel coronavirus SARS-CoV-2, brought about much suffering in 2020. By December 2020, more than 65 million cases had been recorded worldwide and more than 1.5 million lives had been lost. The disease burden of the pandemic itself, as well as the public health measures required to combat it, have devastated the global economy, laying bare pre-existing fault- lines and inequalities (including in access to healthcare), and causing unemployment, economic decline and poverty. 2. Rapid deployment worldwide of safe