Skip to main content

Strajk w irlandi

Nie chcemy być traktowani gorzej niż Irlandczycy i Anglicy - mówią Polacy pracujący na Wyspach. Tuż przed 1 maja zorganizowali duży strajk

- Tak mocnego, oddolnego ruchu Polaków w obronie praw pracowniczych jeszcze tutaj nie było - mówi Barnaba Dorda, przedstawiciel SIPTU (Services, Industrial, Professional and Technical Union) - największego w Irlandii związku zawodowego. - Od 27 kwietnia liczy się nowa karta w dziejach polskiej emigracji zarobkowej w UE.

Z kim walczymy? W najściślejszym znaczeniu - z Musgrave. To ogromna irlandzka korporacja mająca sieć sklepów Centa Supervalu, Londis i Budgens. W hurtowniach tej sieci pracują imigranci, zatrudniani legalnie przez agencje pracy i podnajmowani tej firmie, oraz rodowici Anglicy i Irlandczycy, z którymi umowy podpisywało bezpośrednio Musgrave.

- No i właśnie tę opozycję: swoi - obcy widać na każdym kroku. Jesteśmy traktowani znacznie gorzej niż Irlandczycy. Pracujemy za mniejsze pieniądze. Dostajemy ok. 10 euro za godzinę pracy (wszystko zależy od agencji, która wynajmuje pracowników), podczas gdy Irlandczycy nie mniej niż 16 euro. Przydziela nam się też cięższą pracę. No i prawie nie płaci za nadgodziny. Mamy serdecznie tego dość - mówi Dariusz Żak pracujący w hurtowni Musgrave w Dublinie.

Z raportu przygotowanego przez polską sekcję Independent Workers Union (inny duży związek zawodowy) wynika, że menedżerowie w Musgrave łamią niemal każde prawo pracownicze, jakie przysługuje Polakom i w ogóle imigrantom zatrudnianym przez agencje. Zmuszają pracowników agencyjnych do dodatkowych godzin pracy. "W przypadku odmowy (menedżer) szantażuje, że pracownik nie będzie miał godzin w następnym tygodniu lub że wypadnie z pracy w drużynach traktowanej jako przywilej (10 godzin dziennie zamiast 12)" - czytamy w raporcie.

Taki szantaż zazwyczaj jest skuteczny, bo pracownik agencyjny nie idzie do pracy codziennie, lecz tylko wtedy, gdy menedżer w agencji, która go zatrudnia, uzna, że jest dla niego zajęcie. Jego zarobek więc w ścisły sposób zależy od menedżera i agencji.

- Bywa, że siedzę w domu po dwa, trzy dni bez roboty. A potem nagle o 9 rano dzwoni do mnie moja agencja i mówi, że za pół godziny mam się stawić w robocie. A jak nie, to pracy dla mnie nie będzie jeszcze długo - opowiada Tomasz Pietrzak, Polak z dublińskiego Musgrave. Takie traktowanie pracowników także zostało uznane przez związki za dyskryminację.

Raport mówi jeszcze o: ((?nierównej normie dziennej - Polacy muszą załadować 120 paczek, Irlandczycy - 90; ((?braku rękawic ochronnych dla „agencyjnych”, ((?przydzielaniu ułatwiających pracę wózków tylko swoim (Polacy noszą wszystko po kilkaset metrów ręcznie), ((?braku zamykanych szafek na ubrania (zatrudniani przez Musgrave je oczywiście mają), (• niedopuszczaniu imigrantów do przywilejów socjalnych, nawet po przepracowaniu przez nich kilku lat, ((?blokowaniu awansów, niewysyłaniu na szkolenia, (• ?a nawet celowym skracaniu przerw śniadaniowych.

I właśnie ta ostatnia szykana byłą kroplą, która 27 kwietnia przelała czarę goryczy. Polacy zatrudnieni w hurtowni w Dublinie spontanicznie zastrajkowali.

Żak: - Mieliśmy tego serdecznie dosyć. Zawalczyliśmy o prawa Polaków, ale także innych nacji zatrudnianych przez agencje i podnajmowanych Musgrave. Co ciekawe, poszli za nami także Irlandczycy, chociaż są dobrze opłacani i faworyzowani.

Jaki więc mieli powód? Dorda mówi, że władze firmy zagroziły im, że obetną im pensje. - To był szantaż, który miał podburzyć ich przeciwko Polakom. Powiedziano im: Polacy chcą zarabiać tyle co wy, ale my im nie dołożymy pieniędzy, tylko wam obetniemy. I będzie po równo. Na szczęście Irlandczycy nie dali się podejść.

W dniu strajku jeden z menedżerów ogłosił nowy rozkład przerw dla pracowników agencyjnych. Zostały mocno okrojone.

Agencyjni mieli pracować z przerwą co cztery godziny, a pracownicy kontraktowi zachowali przerwę co godzinę.

Tego samego dnia wyrzucony z pracy został robotnik agencyjny za to, że nie mógł znaleźć palety z towarem, który miał porozkładać. Pomimo że błąd - jak się okazało - popełnił menedżer, podtrzymał on swoją decyzję.

Tego było aż nadto. O godzinie 19 robotnicy agencyjni przerwali pracę i poszli do stołówki. Po kilku minutach dołączyli do nich Irlandczycy, którzy głośno manifestowali swe poparcie dla dzikiego strajku.

Do hurtowni przyjechali przedstawiciele trzech agencji, które wynajmują pracowników dla Musgrave. Zastraszaniem i prośbami próbowali nakłonić robotników, by wrócili do pracy, ale ich wygwizdano. Strajk zakończył się pół godziny po północy.

1 maja Polacy próbowali negocjować z szefostwem firmy, ale bezskutecznie. Żeby wywrzeć większą presję na pracodawcy, Polacy zaczęli zapisywać się do irlandzkich związków. Do SIPTU i IWU zapisało się kilkaset osób. Podjęto też decyzję: jeśli w ciągu dwóch tygodni nikt z Musgrave'a nie skontaktuje się z protestującymi Polakami, znów zaczną się strajki. Tym razem legalne.

- Walczymy na całego - mówi Tomasz Pietrzak. - I nie zamierzamy łatwo odpuścić.

Barnaba Dorda: - To prawdziwa rewolucja. Polacy, którzy przyjeżdżają tu do pracy, do tej pory cieszyli się, że jest robota, i siedzieli cicho. Godzili się na wszystko. Zresztą takie myślenie ma "nowa emigracja" w całej Unii. W Dublinie nastąpił przełom. Polacy poczuli się jak u siebie i zaczęli domagać się głośno tego, co im się należy. I to w sposób mocny, zorganizowany, przy współudziale związków zawodowych i Irlandczyków. Myślę, że to początek walki o lepsze warunki pracy dla imigrantów w całej zjednoczonej Europie.

Jak rozpoczął się strajk

Dariusz Żak, naoczny świadek strajku przełomowego w dziejach "nowej emigracji", tak pisze o zajściach 27 kwietnia:

"Wszyscy podenerwowani, bo nasz "ulubiony" menedżer zmienił godziny przerw. Cztery godziny do pierwszej przerwy w czterech stopniach Celsjusza - super. Radek rzuca o ziemię etykietami dla kontraktowców - "mam dosyć" - mówi. Zabiera plecak i wychodzi. Nie wiem, co myśleć.

Za chwilę ktoś wbiega i pyta: strajkujemy? Radek wróci na halę. Widzę Radka koło budki. Idziemy wszyscy w jego stronę. To strajk!

Kontraktowcy patrzą ze zdziwieniem. Wybiega menedżer - "wracać do pracy" - wrzeszczy. Ale my już nie chcemy z nim gadać, idziemy do stołówki...

Tak się zaczęło. I trwa. Teraz ze związkami zawodowymi przedstawiamy żądania wobec Musgrave - wszyscy na tych samych warunkach! Mamy poparcie i kilkudziesięciu świadków tego, co się działo, Teraz już nie odpuścimy, nie ma odwrotu".

Chcesz pracować na Wyspach? Nie wiesz jak zacząć? Zapytaj naszego eksperta.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Comments

Popular posts from this blog

Dzieci odbierane w norwegi

/za emito.net/ Rutkowski uwolnił polskie dziecko w Norwegii Emito.net 11:15, 29.06.2011 Detektyw uwolnił dziś w nocy i przewiózł do Polski 9-letnią Nikolę. Norweska organizacja broniąca praw dzieci odebrała ją rodzicom, bo "była smutna". - Dziecko przeżyło traumę - uważa polski konsulat w Oslo. Uwolniona Nikola wraz z rodzicami (trzecia i czwarty od lewej), detektywem Rutkowskim (drugi od lewej) i jego zespołem. Krzysztof Rutkowski przeprowadził brawurową akcję razem ze swoja grupą uderzeniową i z rodzicami dziewczynki dziś po północy. Całość we współpracy z polskim konsulatem w Oslo. 9-letnia Nikola z detektywem Rutkowskim. Zjechała po lince z okna Nieoznakowanymi samochodami podjechali pod posesję rodziny zastępczej, gdzie umieszczono Nikolę. Sypialnia dziecka była na pierwszym piętrze. - Nikola miała telefon i była w stałym kontakcie z rodzicami. Była uprzedzona, że tej nocy dojdzie do uwolnienia jej z tego norweskiego więzienia. Czekała na podjazd rodziców i moich ludzi.

Czarna mafia

363 zł kwartalnie !!! Dokładnie tyle płaci proboszcz dobrodziej, jako podatek od swoich dochodów. Pałacyki, wille, "siostrzenice", "siostrzeńcy", nocne kluby, limuzyny, ekskluzywne kurorty, ostentacja w szastaniu pieniędzmi. Niemożliwe, żeby źródłem finansowania była tylko taca od społeczeństwa. No to skąd na to biorą ??? Trudny temat, ale na czasie, bo nie zauważyłem, żeby ktokolwiek porwał się na poważną próbę odpowiedzi na to pytanie. Powtarzają się tylko wpisy "opodatkować Kościół". Spróbójmy zatem na spokojnie zmierzyć się z tym tematem. - 1 - Taca. To oczywiste. Bez tego elementu żadna msza święta nie jest dość święta, żeby ją warto było odprawić. Poza tym dla zapewnienia wiernym stosownej motywacji tradycyjne 5 przykazań kościelnych udoskonalono w ten sposób, że bogobojny katolik może już balangować kiedy chce byleby dobrze dawał na tacę fachowcom. - 2 - Skarbony. Rozstawia się je w domach bożych tak gęsto, jak pewien ojciec dyrektor z Torunia podaj

the vaccination is not mandatory

  Covid-19 vaccines: ethical, legal and practical considerations Resolution 2361 (2021) Author(s): Parliamentary Assembly Origin : Assembly debate on 27 January 2021 (5th Sitting) (see Doc. 15212 , report of the Committee on Social Affairs, Health and Sustainable Development, rapporteur: Ms Jennifer De Temmerman). Text adopted by the Assembly on 27 January 2021 (5th Sitting). 1. The pandemic of Covid-19, an infectious disease caused by the novel coronavirus SARS-CoV-2, brought about much suffering in 2020. By December 2020, more than 65 million cases had been recorded worldwide and more than 1.5 million lives had been lost. The disease burden of the pandemic itself, as well as the public health measures required to combat it, have devastated the global economy, laying bare pre-existing fault- lines and inequalities (including in access to healthcare), and causing unemployment, economic decline and poverty. 2. Rapid deployment worldwide of safe