Niemcy maja swira maja duze alpy i panikuja z powodu jednego niedzwiedza. W polsce w malutkich (powieszchniowo) tatrach jest conajmniej kilka niedzwiedzi i jakos nikomu sie wielka krzywda niedzieje.
----------------
/za onet.pl/
Brunatny niedźwiedź Bruno, włóczący się od maja po Alpach na niemiecko-austriackim pograniczu, nie żyje. Myśliwi zastrzelili misia rano na terenie powiatu Miesbach - podała telewizja ARD, powołując się na bawarskie ministerstwo ochrony środowiska.
Bawarskie władze zezwoliły na odstrzał w sobotę, po dwóch tygodniach nieudanych prób pojmania Bruna żywcem. Miś, który zabił sporo zwierząt hodowlanych, mógł być groźny także dla ludzi.
Sfora fińskich psów specjalnie szkolonych do tropienia niedźwiedzi bezskutecznie poszukiwała Bruna. Ich akcja kosztowała podatników 30 tys. euro, a miś skutecznie wymykał się pogoni. Nie okazujący strachu wobec ludzi niedźwiedź pojawiał się od tygodni w pobliżu osiedli, włamywał się do zagród, porywał owce, króliki i kozy, a następnie znikał. Widzieli go mieszkańcy Maurach oraz bawarskich kurortów Kochel am See i Kreuth. W sobotę turyści widzieli go pływającego w jednym z jezior w pobliżu Miesbach. Potem miś odszedł w góry.
Próby zwabienia niedźwiedzia do zamaskowanej zapadni nie powiodły się, ponieważ zwierzę nigdy nie pojawiało się dwa razy w tym samym miejscu.
Bruno przywędrował do Niemiec z parku narodowego we włoskim Południowym Tyrolu. Miał dwa metry wzrostu i był pierwszym od 1835 roku brunatnym niedźwiedziem, jaki pojawił się na terenie Niemiec.
Losy Bruna śledziły niemieckie media. Okrzyczano go gwiazdą tegorocznego sezonu. W Bawarii pojawiły się koszulki z wizerunkiem niedźwiedzia i napisem "Nie złapiecie mnie". Telewizja publiczna ARD wyemituje w poniedziałek wieczorem film o Brunie.
----------------
/za onet.pl/
Brunatny niedźwiedź Bruno, włóczący się od maja po Alpach na niemiecko-austriackim pograniczu, nie żyje. Myśliwi zastrzelili misia rano na terenie powiatu Miesbach - podała telewizja ARD, powołując się na bawarskie ministerstwo ochrony środowiska.
Bawarskie władze zezwoliły na odstrzał w sobotę, po dwóch tygodniach nieudanych prób pojmania Bruna żywcem. Miś, który zabił sporo zwierząt hodowlanych, mógł być groźny także dla ludzi.
Sfora fińskich psów specjalnie szkolonych do tropienia niedźwiedzi bezskutecznie poszukiwała Bruna. Ich akcja kosztowała podatników 30 tys. euro, a miś skutecznie wymykał się pogoni. Nie okazujący strachu wobec ludzi niedźwiedź pojawiał się od tygodni w pobliżu osiedli, włamywał się do zagród, porywał owce, króliki i kozy, a następnie znikał. Widzieli go mieszkańcy Maurach oraz bawarskich kurortów Kochel am See i Kreuth. W sobotę turyści widzieli go pływającego w jednym z jezior w pobliżu Miesbach. Potem miś odszedł w góry.
Próby zwabienia niedźwiedzia do zamaskowanej zapadni nie powiodły się, ponieważ zwierzę nigdy nie pojawiało się dwa razy w tym samym miejscu.
Bruno przywędrował do Niemiec z parku narodowego we włoskim Południowym Tyrolu. Miał dwa metry wzrostu i był pierwszym od 1835 roku brunatnym niedźwiedziem, jaki pojawił się na terenie Niemiec.
Losy Bruna śledziły niemieckie media. Okrzyczano go gwiazdą tegorocznego sezonu. W Bawarii pojawiły się koszulki z wizerunkiem niedźwiedzia i napisem "Nie złapiecie mnie". Telewizja publiczna ARD wyemituje w poniedziałek wieczorem film o Brunie.
Comments