Celny komentrz wizyty naszego wielce oswieconego gegacza w brukseli
Niestety nie sposób polemizować z opinią, że spadliśmy do III ligi europejskiej. Spójrzmy chłodnym okiem na całą tę wizytę. Pojechał do UE polityk postrzegany jako osobliwość z dalekiego wschodu, na dodatek wcześniej zgłosił problematykę do dyskusji, z którą każdy cywilizowany kraj poradził sobie na przełomie 19 i 20 wieku. Nikt z UE nie prowadził żadnej poważnej rozmowy z człowiekiem, proponującym debatę o przywróceniu kary śmierci i tradycyjnej rodzinie. Smutna prawda jest taka, że komisarze unijni po prostu przeegzaminowali `pogromcę' Europy, a ten w panice zapomniał co klepał dotąd w RM i odpowiedział zgodnie z tym co w świecie jest normą - od 200 lat. Ten `sukces' należy postrzegać w odpowiedniej sakli, wyobraźmy sobie, że do UE jedzie premier Francji lub Niemiec i po wizycie z komisarzem zaprasza do swojego kraju by pokazać, że nie ma tam homofonii, antysemityzmu i braku tolerancji dla odmienności. Po takich wizytach cała światowa i krajowa prasa krzyczy, oto Francja i Niemcy odniosły wielki sukces w UE, są `europejskie'. Przecież to prawdziwa groteska, nikomu do głowy nie przyszłoby rozmawiać, aby pytać premierów tych państw o to jak przestrzegają powszechnie obowiązujących praw i norm kulturowych.
W Polsce natomiast pieją z zachwytu sztabowi klakierzy, że ich posłaniec przeszedł egzamin z cywilizacji. Od roku, w Europie podchodzą do nas jak do Chińskiej Republiki Ludowej, czy do Rosji, niemal każda wizyta przebiega wokół przestrzegania praw człowieka i tolerancji, z tym że wymienione kraje to potęgi dlatego z nimi Europa i świat się liczy, natomiast Polska to europejski ubogi krewny, któremu się robi wyprawkę edukacyjną. PiS i cała ta koalicja zakompleksionych prowincjuszy cofnęła Polskę do czasów maszyny parowej, jesteśmy pośmiewiskiem i wiejskim głupim Jasiem Europy. Jakiż to sukces odniósł Polski dyplomata, co takiego w UE załatwił, z czym wraca? Nic nie załatwił wraca upokorzony jak uczniak po rozmowie kwalifikacyjnej, w UE nikt nie odważyłby się rozmawiać w ten sposób z premierem Estonii, a polska gawiedź zadowolona, że wrócił Jaśko ze świata i tak nawet dobrze mówił i to z pamięci. Piszę językiem prostym aby dotarło przynajmniej do części `patriotów' IVRP, że uwstecznianie to nie jest postęp, prowincjonalizm, to nie europejskość, a patriotyzm, to nie dłubanie w lipie Jezuska frasobliwego, którym się dumnie macha przed oczyma zdziwionych narodów przywykłych do widoku Notre Dame i Kaplicy Sykstyńskiej.
matka_kurka, 31.08.2006 11:36
Niestety nie sposób polemizować z opinią, że spadliśmy do III ligi europejskiej. Spójrzmy chłodnym okiem na całą tę wizytę. Pojechał do UE polityk postrzegany jako osobliwość z dalekiego wschodu, na dodatek wcześniej zgłosił problematykę do dyskusji, z którą każdy cywilizowany kraj poradził sobie na przełomie 19 i 20 wieku. Nikt z UE nie prowadził żadnej poważnej rozmowy z człowiekiem, proponującym debatę o przywróceniu kary śmierci i tradycyjnej rodzinie. Smutna prawda jest taka, że komisarze unijni po prostu przeegzaminowali `pogromcę' Europy, a ten w panice zapomniał co klepał dotąd w RM i odpowiedział zgodnie z tym co w świecie jest normą - od 200 lat. Ten `sukces' należy postrzegać w odpowiedniej sakli, wyobraźmy sobie, że do UE jedzie premier Francji lub Niemiec i po wizycie z komisarzem zaprasza do swojego kraju by pokazać, że nie ma tam homofonii, antysemityzmu i braku tolerancji dla odmienności. Po takich wizytach cała światowa i krajowa prasa krzyczy, oto Francja i Niemcy odniosły wielki sukces w UE, są `europejskie'. Przecież to prawdziwa groteska, nikomu do głowy nie przyszłoby rozmawiać, aby pytać premierów tych państw o to jak przestrzegają powszechnie obowiązujących praw i norm kulturowych.
W Polsce natomiast pieją z zachwytu sztabowi klakierzy, że ich posłaniec przeszedł egzamin z cywilizacji. Od roku, w Europie podchodzą do nas jak do Chińskiej Republiki Ludowej, czy do Rosji, niemal każda wizyta przebiega wokół przestrzegania praw człowieka i tolerancji, z tym że wymienione kraje to potęgi dlatego z nimi Europa i świat się liczy, natomiast Polska to europejski ubogi krewny, któremu się robi wyprawkę edukacyjną. PiS i cała ta koalicja zakompleksionych prowincjuszy cofnęła Polskę do czasów maszyny parowej, jesteśmy pośmiewiskiem i wiejskim głupim Jasiem Europy. Jakiż to sukces odniósł Polski dyplomata, co takiego w UE załatwił, z czym wraca? Nic nie załatwił wraca upokorzony jak uczniak po rozmowie kwalifikacyjnej, w UE nikt nie odważyłby się rozmawiać w ten sposób z premierem Estonii, a polska gawiedź zadowolona, że wrócił Jaśko ze świata i tak nawet dobrze mówił i to z pamięci. Piszę językiem prostym aby dotarło przynajmniej do części `patriotów' IVRP, że uwstecznianie to nie jest postęp, prowincjonalizm, to nie europejskość, a patriotyzm, to nie dłubanie w lipie Jezuska frasobliwego, którym się dumnie macha przed oczyma zdziwionych narodów przywykłych do widoku Notre Dame i Kaplicy Sykstyńskiej.
matka_kurka, 31.08.2006 11:36
Comments