Ponizej zamieszczam komentarz znaleziony na onecie.
PARĘ SŁÓW KOMENTARZA O TYM, CO JEST MOŻLIWE
Witam. Pozwólcie, że dziś po raz kolejny bez ironii i charakteryzującego me posty sarkazmu. W jednym ze swych przebojów pani Maryla Rodowicz śpiewa o jesieni, która zaczęła rządzić światem. Oprócz złotych liści, tę właśnie porę roku charakteryzują długie, skłaniające do refleksji wieczory. I tak się właśnie złożyło, że pozwolę sobie dziś na kilka refleksji. Otóż pomyślałem, że Polska to kraj nieograniczonych możliwości. I nie chodzi mi wcale o to, że jesteśmy inwestycyjnym rajem czy o fakt, że mały Jasio z pucybuta stanie się kiedyś bogatym, do tego szanowanym obywatelem i nikt mu w kieszeń zaglądać nie będzie. Chodzi mi bardziej o to, że w tym dziwnym, słowiańskim kraju wszystko jest możliwe.
Otóż możliwe było wygranie wyborów dzięki nierealnym obietnicom 3 mln. mieszkań, finansowaniu służby zdrowia z budżetu czy idei taniego państwa. Można wyciągnąć z kapelusza dziadka z Wermachtu, wylecieć za to z hukiem z partii i po krótkim czasie być na powrót przywróconym na jej łono, a przy okazji nazwać `ciemnym ludem' tych, co głosy poparcia wrzucą za chwilę do urn. Sposobem na zostanie prezydentem jest uczynienie człowieka z sądowymi wyrokami wicemarszałkiem sejmu, a wszystko to przy wniesionych wysoko sztandarach, na których widnieją hasła prawa, sprawiedliwości i odnowy moralnej.
Myślę też, że nic się nie dzieje, kiedy ideę solidarnej Polski ma realizować liberał z krwi i kości, służbę zdrowia uzdrowić ktoś, kto jeszcze przed chwilą śmiał się z pomysłów panów Kaczyńskich w tym obszarze, zaś politykę zagraniczną obejmuje we władanie osoba reprezentująca łże-elity, z którymi to rządzący dopiero co walkę rozpoczęli. Standardem w polityce jest staje się fakt, że prezydent nie zaprasza do udziału w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego ministra spraw zagranicznych, znajduje za to miejsce dla brata, dodam tylko prezesa partii. Jakoś wytłumaczyli rządzący swym wyborcom, że w ramach taniego państwa przejmują KRRiT, a także to, że muszą ją w ramach tego taniego państwa dofinansować w wysokości 10 mln. złotych.
Nikogo nie zdziwiło becikowe w zamian za poparcie w sprawie komisarycznego zarządu stolicy, a zaraz potem pacyfikacja dwóch politycznych awanturników i nazwanie tego Paktem Stabilizacyjnym. Nikt też nie poczuł się w obowiązku, aby wytłumaczyć społeczeństwu, dlaczego monopol na transmisję jego podpisania otrzymała tylko jedna stacja, jak również to, że jej szef może spać spokojnie, bo minister sprawiedliwości umorzył postępowanie w sprawie utraty na giełdzie pieniędzy z cegiełek, które miały pójść na ratowanie Stoczni Gdańskiej.
Można też zaprosić stabilizatorów do rządu i w ramach taniego państwa zorganizować im kilka nowych ministerstw, zaś w jednym z nich posadzić młodego człowieka, który nie wie, co śledź, a co flądra. Można przyglądać się, kiedy nowy minister edukacji ogłasza amnestię, a wiceminister obrony narodowej wspomina o byłych ministrach spraw zagranicznych jako o ludziach inspirowanych przez obce wywiady. Należy tylko za chwilę nazwać to skrótem myślowym.
Nikogo też nie zaskoczy, kiedy wicepremier uprawia warcholstwo, zostaje wyrzucony z rządu i chwilę potem krzyczy coś o chamstwie. Kiedy w ramach rewanżu za podkradanie posłów nagrywa się taśmy z materiałem o korupcji wystarczy wytłumaczyć, że to polityczna prowokacja ciemnych sił układu. A kiedy sondaże lecą na łeb, na szyję trzeba najpierw zorganizować wiec, obiecać, że nie będzie już rozmów z ludźmi o podejrzanej reputacji, a zaraz potem zaprosić ich do rządowej koalicji.
Można też zostać sędziom Trybunału konstytucyjnego mimo powiązań z człowiekiem, który nie spłaca długów.
Można też nie zwariować i zanucić za Grażyną Łobaszewską, że wiele dni, wiele lat czas nas uczy pogody. Czego sobie i Państwu życzę.
~lehoo, 27.10.2006 17:20
PARĘ SŁÓW KOMENTARZA O TYM, CO JEST MOŻLIWE
Witam. Pozwólcie, że dziś po raz kolejny bez ironii i charakteryzującego me posty sarkazmu. W jednym ze swych przebojów pani Maryla Rodowicz śpiewa o jesieni, która zaczęła rządzić światem. Oprócz złotych liści, tę właśnie porę roku charakteryzują długie, skłaniające do refleksji wieczory. I tak się właśnie złożyło, że pozwolę sobie dziś na kilka refleksji. Otóż pomyślałem, że Polska to kraj nieograniczonych możliwości. I nie chodzi mi wcale o to, że jesteśmy inwestycyjnym rajem czy o fakt, że mały Jasio z pucybuta stanie się kiedyś bogatym, do tego szanowanym obywatelem i nikt mu w kieszeń zaglądać nie będzie. Chodzi mi bardziej o to, że w tym dziwnym, słowiańskim kraju wszystko jest możliwe.
Otóż możliwe było wygranie wyborów dzięki nierealnym obietnicom 3 mln. mieszkań, finansowaniu służby zdrowia z budżetu czy idei taniego państwa. Można wyciągnąć z kapelusza dziadka z Wermachtu, wylecieć za to z hukiem z partii i po krótkim czasie być na powrót przywróconym na jej łono, a przy okazji nazwać `ciemnym ludem' tych, co głosy poparcia wrzucą za chwilę do urn. Sposobem na zostanie prezydentem jest uczynienie człowieka z sądowymi wyrokami wicemarszałkiem sejmu, a wszystko to przy wniesionych wysoko sztandarach, na których widnieją hasła prawa, sprawiedliwości i odnowy moralnej.
Myślę też, że nic się nie dzieje, kiedy ideę solidarnej Polski ma realizować liberał z krwi i kości, służbę zdrowia uzdrowić ktoś, kto jeszcze przed chwilą śmiał się z pomysłów panów Kaczyńskich w tym obszarze, zaś politykę zagraniczną obejmuje we władanie osoba reprezentująca łże-elity, z którymi to rządzący dopiero co walkę rozpoczęli. Standardem w polityce jest staje się fakt, że prezydent nie zaprasza do udziału w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego ministra spraw zagranicznych, znajduje za to miejsce dla brata, dodam tylko prezesa partii. Jakoś wytłumaczyli rządzący swym wyborcom, że w ramach taniego państwa przejmują KRRiT, a także to, że muszą ją w ramach tego taniego państwa dofinansować w wysokości 10 mln. złotych.
Nikogo nie zdziwiło becikowe w zamian za poparcie w sprawie komisarycznego zarządu stolicy, a zaraz potem pacyfikacja dwóch politycznych awanturników i nazwanie tego Paktem Stabilizacyjnym. Nikt też nie poczuł się w obowiązku, aby wytłumaczyć społeczeństwu, dlaczego monopol na transmisję jego podpisania otrzymała tylko jedna stacja, jak również to, że jej szef może spać spokojnie, bo minister sprawiedliwości umorzył postępowanie w sprawie utraty na giełdzie pieniędzy z cegiełek, które miały pójść na ratowanie Stoczni Gdańskiej.
Można też zaprosić stabilizatorów do rządu i w ramach taniego państwa zorganizować im kilka nowych ministerstw, zaś w jednym z nich posadzić młodego człowieka, który nie wie, co śledź, a co flądra. Można przyglądać się, kiedy nowy minister edukacji ogłasza amnestię, a wiceminister obrony narodowej wspomina o byłych ministrach spraw zagranicznych jako o ludziach inspirowanych przez obce wywiady. Należy tylko za chwilę nazwać to skrótem myślowym.
Nikogo też nie zaskoczy, kiedy wicepremier uprawia warcholstwo, zostaje wyrzucony z rządu i chwilę potem krzyczy coś o chamstwie. Kiedy w ramach rewanżu za podkradanie posłów nagrywa się taśmy z materiałem o korupcji wystarczy wytłumaczyć, że to polityczna prowokacja ciemnych sił układu. A kiedy sondaże lecą na łeb, na szyję trzeba najpierw zorganizować wiec, obiecać, że nie będzie już rozmów z ludźmi o podejrzanej reputacji, a zaraz potem zaprosić ich do rządowej koalicji.
Można też zostać sędziom Trybunału konstytucyjnego mimo powiązań z człowiekiem, który nie spłaca długów.
Można też nie zwariować i zanucić za Grażyną Łobaszewską, że wiele dni, wiele lat czas nas uczy pogody. Czego sobie i Państwu życzę.
~lehoo, 27.10.2006 17:20
Comments